AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Krzewimy „dziadozę”!

Przechodnie, widząc mojego rozmówcę już z daleka uśmiechają się, machają, wykrzykują. Słynny Paprodziad, czyli brodacz w krótkich spodenkach z wyhaftowanymi paprotkami i frontman Dziadów Kazimierskich, chętnie odwzajemnia te wszystkie objawy pozytywnych emocji.

„Głos Dwubrzeża”: Słyszałam, że jesteście tu bardziej znani niż Lady Gaga.

Paprodziad: Tak, tak to prawda, mimo mody większość mieszkańcow lepiej zna nasze teksty.

Siedzimy w PGE Cafe i wszyscy jedzą pizzę. Wspominałeś, że to jest takie kazimierskie Centrum Dowodzenia Wszechświatem. To znaczy, że pizza to ulubione dziadowskie danie?

Niekoniecznie osobiście lubię zupę pokrzywową w Korzeniowej.

Pokrzywową? Nie z paprotek?

Paprotki wolę jednak żywe w kazimierskich lasach.

„I choć żem się nalatał i zwiedził pół świata, to jak Amen w pacierzu, najlepiej mi w Kazimierzu.“  Z Dziadami czy z pozostałymi składami dużo podróżujecie. Dlaczego do Kazimierza się zawsze wraca?

Bo w nim jest jak nie w Polsce! To przecież MAŁOpolski Przełom Wisły. Swoją drogą, Wisła ma tu ogromne znaczenie. Te wszystkie wąwozy, którymi płynęła woda pozostawiły piękne ślady. To są przestrzenie, po których można łazić godzinami, jeśli tylko wyjdzie się z Rynku. Kazimierz to najpiękniej położone miasto w Polsce. Jak dla mnie to i na świecie. Nasze miasteczko miało taki fart, że było kiedyś naprawdę bogate. Te perełki renesansu lubelskiego! Jest tutaj zamek oraz ogromna ilość historii i legend, które budują magiczny nastrój. Wiele gatunków kwiatów i drzew opisywanych, malowanych. Ponoć w wyniku wysokiej wilgotności nad Kazimierzem unosi się magiczna mgiełka, przez co inaczej odbija się światło. Ta magia udziela się ludziom. Dla mnie to raj na ziemi!  

Z takim zaangażowaniem moglibyście być bardzo przyjemną informacją turystyczną.

Jako informacja jesteśmy dość dziadowcy. Nie wiemy, kiedy powstały te kamienice, ale wiemy co na nich jest, znamy historie zapisanych tu legend. Ja polecam się w Kazimierzu po prostu zgubić.

Wspomniałeś o tutejszych mieszkańcach. Wasz festiwal, jak i płyta nosi nazwę „Kazimiernikejszyn“ i ponoć jest dla ludzi bezspinkowych. Tacy właśnie są ludzie w tym miasteczku?

„Kazimiernikejszyn“ to styl życia. Jeśli wczujesz się w to miasto tak jak my się wczuwamy, znajdziesz tę bezspinkowość. Chcielibyśmy, żeby Kazimierz stał się stolicą ludzi uśmiechniętych, życzliwych. Takich, którzy czują się dobrze ze sobą, tworzą jedność.

Kazimierz to chyba niewyczerpane źródło inspiracji?

Zawsze, kiedy pójdziemy do lasu w jakieś ksiuny, poprzedzieramy się przez pokrzywy, żeby potaplać się w nadwiślańskim błotku. Naszą inspiracją dziadowską jest postać pana Kozdronia, o którym zresztą powstał film „Dwa Księżyce“. Takich dziadów, czyli takich lokalnych freaków, było dużo i mam nadzieję, że dzięki nam tylko ich przybędzie. Chętnie krzewimy dziadozę.

Czyli bunt?

Nieeee! My się nie buntujemy, po prostu tacy jesteśmy i zarażamy tym innych. Dziad not dead!

Rozmawiała: Bogna Sayna, Głos Dwubrzeża

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow