AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Bileciki do kontroli? Nie!

O tym, komu pomagamy, stawiając na legalne źródła kultury i o wadze pozytywnego przekazu w dyskusji o problemie piractwa rozmawiamy z ambasadorem kampanii Legalna Kultura dr. hab. Jackiem Wasilewskim.

„Głos Dwubrzeża”: Ściągamy nielegalnie, bo legalnie jest drogo?

dr. hab. Jacek Wasilewski: Sęk w tym, że nie. Kto nielegalnie ściąga? Ludzie, którzy mają średnie i wysokie zarobki. Chcą mieć szybko i wygodnie. Ci, którzy są najbiedniejsi przede wszystkim mają inne potrzeby. Dla nich pójście do teatru czy kina to coś wyjątkowego. Natomiast nielegalnie ściągają ci, którzy są dobrze wykształceni i wiedzą, jak to robić. Im więcej osób będzie ściągać legalnie, tym niższa będzie cena treści kultury. Dzisiaj jest tak, że jeśli ktoś ściąga z serwisów do dzielenia się plikami to w praktyce też płaci.

Komu?

Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, w której treści kultury są opłacane przez odbiorców, ale artyści nic z tego nie mają. Pieniądze trafiają do firm, które udostępniają przestrzeń serwerów. Jeżeli zależy nam na kulturze, powinniśmy brać pod uwagę, że to rodzaj imprezy składkowej i pamiętać, komu dajemy pieniądze.

Problemem nie jest to, że zwłaszcza ludzi starsi nie rozpoznają nielegalnych źródeł?

A czy nie jest tak, że nasi rodzice mówią nam: Synku, ściągnij mi ten film? Wydaje nam się, że nie ma w tym nic złego, ale gdy nagle ktoś użyje do reklamy zdjęć, które wrzuciliśmy na Facebooka, wtedy zaczynamy rozumieć i wołać: Hej, to moje zdjęcie!  

Jaką zasadę zatem stosować?

Najlepiej byłoby postępować zgodnie z założeniami Kanta, czyli tak, jakby nasze postępowanie miałoby stać się prawem powszechnym. Jeżeli uznajemy, że chcielibyśmy pieniądze za wykorzystanie naszego zdjęcia, to być może warto by było zachować tę samą postawę wobec innych. Jeżeli wiem, że na serwisach VOD mogę znaleźć film za 4 zł i nielegalny plik na serwerze, za którego ściągnięcie często także zapłacę to powinienem dwa razy się zastanowić.

Legalna kultura działa w sferze promocji? Nie ściga?

To nie jest akcja antypiracka. To pozytywna inicjatywa podkreślająca, że wybór należy do nas. Chcemy, aby odbiorcy wybierali świadomie i znali alternatywy. Dlatego tworzymy bazę legalnych źródeł. To jest inny rodzaj tworzenia więzi z odbiorcą.

Bez smutnych spotów „ściągasz – jesteś złodziejem”?

We mnie samym takie spoty budzą niechęć. Młodych ludzi mogą wręcz zachęcać do robienia na złość. Taki przekaz związany jest z niskim poziomem zaufania społecznego w Polsce. Np. instytucja kontrolera, który nagle wyciąga plakietkę i mówi w autobusie: „Bileciki do kontroli” sugeruje, że trzeba kogoś przyłapać. O wiele przyjemniej byłoby, gdyby kontroler dbał o to, by wszyscy kasowali bilety, a nie łapał tych, którzy ich nie mają. Chciałbym żyć w społeczeństwie, w którym mamy do siebie zaufanie.

Nie jest tak, że to jest pozostałość po PRLu, w którym wspólne często oznaczało niczyje?

Z jednej strony na pewno istnieje postawa, będąca pozostałością po kombinowaniu. Z drugiej istnieje trend, głoszący że dobra kultury powinny być wspólne. Profesor Bralczyk powiedział, że jeżeli chodzi o dzieła kultury to granica miedzy bułką a treścią kultury jest płynna. Niektóre bułki są prawdziwymi dziełami sztuki i bywają takie dzieła sztuki, które są jak dmuchane bułki. Nie wiadomo, gdzie kultura się kończy, co powinno być współdzielone, a co nie.

Zastanawialiśmy się, dlaczego w spotach Legalnej Kultury przed filmami słyszymy jedynie głos i widzimy logo akcji na czarnym tle.

To taka intymna rozmowa z artystą w ciemności kinowej sali i myślę, że działa lepiej niż typowy spot.  Wierzę w rozmowę. Ten rodzaj improwizowanego dialogu w kinie przed filmem może być lepszy niż reklamówka z efektami, które odwracają uwagę od tego co najważniejsze. Musimy czuć związek z artystą, lubić go, zrozumieć. Wtedy dużo ciężej potraktować jego utwór, jako coś co rośnie na drzewie i można to po prostu sobie wziąć.

Rozmawiali: Beata Poprawa i Krystian Buczek, Głos Dwubrzeża

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow