AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Gry towarzyskie

Upalny dzień, lecz my znajdujemy się gdzieś w cieniu, za kulisami. Przy niewielkim stoliku stoi kobieta w wyzywającej pozie, opierając się dłońmi o mur. Spoglądają na nią dwaj mali chłopcy, zza winkla możemy dojrzeć wyczekującą publiczność. Kadr z Festiwalu Dwa Brzegi? I tak, i nie.

Boguś, Dziwor, Profesor. Na Bogdana Dziworskiego, którego mamy okazję gościć w Kazimierzu Dolnym mówi się różnie. W przyjemnej atmosferze, przy zimnych napojach rozmawiamy o kinie, artystycznych inspiracjach oraz niebezpieczeństwach pracy fotografa. Tadeusz Konwicki napisał, że fotografie Bogdana Dziworskiego są jak wiersze, Na pierwszy rzut oka robią wrażenie reporterskich, dopiero po chwili dociera do nas ukryta w nich metafora. Dziworski z ironią i życzliwością przygląda się ludziom w sytuacjach codziennych. Portretuje ich z humorem, pełnym wewnętrznego ciepła i zrozumienia. Jego fotografie to anegdoty o ludziach, znajdujących się gdzieś na poboczu, uchwyconych w prozaicznych momentach ich życia. Ze zdjęć bije jednak charakterystyczna dla tego artysty próba zatrzymania niezwykłości zawartej w każdej ulotnej chwili.

„Głos Dwubrzeża”: Czy festiwalowa publiczność byłaby dobrym tematem do robienia zdjęć?

Bogdan Dziworski: To trudne zadanie, którego ja chyba bym się nie podjął. Musiałbym znaleźć odpowiedni kontekst, bohatera. Z drugiej strony Dwa Brzegi to festiwal, na który zapraszani są bardzo ciekawi goście.

A filmy?

Kiedy przyjeżdżam do Kazimierza Dolnego to przede wszystkim spotykam się z ludźmi. Widziałem Zimowy sen Ceylana, bardzo mi się podobał. Zderzenie pustki panującej w wiosce, w której działa się akcja filmu – ze stale obecnym dialogiem – było bardzo dobre. Co ciekawe… nie jestem fanem filmów, w których dominuje dialog. Sam robię takie, które opowiadają obrazem a widz ma większą dowolność interpretacji. Żałuję, że nie widziałem Tylko kochankowie przeżyją.

Czyli eksperymenty z formą i gatunkami, cechujące kino Jarmuscha?

Bardzo lubię tego reżysera. Pracowałem z producentem jego pierwszych filmów – Alanem Kleinbergiem. Miałem styczność z kinem Jarmusha od samego początku. Tworzy on według mnie osobisty język, obecny w jego filmach nie na siłę i to się czuje. Chciałbym, żeby na moich filmach była taka frekwencja, jak na filmach Jarmuscha!

Jeżeli aparat to analogowy czy cyfrówka?

Analogowy. Zdecydowanie.

Czyli odporność na erę cyfryzacji?

Nie o to chodzi. Dobra fotografia wymaga zastanowienia i pracy myślowej. Chodzi o uchwycenie chwili. Jeśli zbyt długo się zastanawiasz – moment ucieka. Chodzi o nagłe ale zdecydowane naciśnięcie spustu, jak kowboj. Używam aparatu analogowego z obiektywem 50 mm. Taki obiektyw nie przekłamuje rzeczywistości, ponieważ ma kąt widzenia ludzkiego oka. Współczesne media wspomagają zalew fotografii, z których większość jest bezużyteczna. A naprawdę dobre zdjęcie zrobić jest wyjątkowo trudno.

Okoliczności pewnie również nie zawsze są sprzyjające. Te momenty, w których warto sięgnąć po aparat często trwają ułamki sekund.

Bywa różnie. Zdarza się, że ekstremalnie. Lata temu jechałem na zdjęcia plenerowe do filmu. Po drodze zobaczyłem duże ognisko, wokół którego siedzieli Cyganie. Biorę do ręki swoją pięćdziesiątkę i podchodzę w ich kierunku. Był tam taki facet, który wyjadał z wielkiego gara ziemniaki. Zrobiłem zdjęcie i podchodzę krok bliżej. Robię kolejne i kolejne. Znajduję się już dwa kroki od niego, a on pozuje. Jestem już przy nim a wiesz co on robi? Wkłada mi kocioł po tych ziemniakach na głowę! Nie wiem co robić, zamieram a on ciągnie mnie za ubranie i żąda pieniędzy! Genialna sprawa.

Kiedy sięga Pan po aparat? Co musi zwrócić uwagę?

Człowiek. Niepozowany, w ruchu. Staram się mówić prawdę. Lecz nawet do tworzenia portretów potrzebny jest klucz. Dotyczy to również filmu. Robiąc dokument o Zdzisławie Beksińskim, musiałem znaleźć jakiś temat. Były nim nasze nieporozumienia. On mnie nienawidził, ja nie lubię jego malarstwa. Musiałem wymyślić temat mojego dokumentu i jest nią w pewnym sensie nasz antagonizm. Myślę, że konflikt może być bardzo twórczy.

Rozmawiał: Marcin Miętus, Głos Dwubrzeża

Kobietę podpierającą mur i dwóch obserwujących ją chłopców, możemy oglądać na biało-czarnej fotografii Bogdana Dziworskiego, wybitnego polskiego artysty – fotografa, reżysera i operatora filmowego. To jedno z najbardziej znanych zdjęć jego autorstwa. Wczoraj odbył się wernisaż wystawy zatytułowanej „Podchody i inne gry towarzyskie”, obejmującej 36 fotografii z bogatego dorobku Dziworskiego.

Wystawa czynna jest każdego dnia festiwalu w godz. 10.00-18.00 w Zespole Szkół im. Jana Koszczyca Witkiewicza (Nadwiślańska 9) mieszczącym się w miasteczku festiwalowym. Dziś o godzinie 12.00 odbędą się warsztaty „MASTERCLASS – fotografia według Bogdana Dziworskiego”.

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow