Nie sposób dziś powiedzieć kiedy Rita Walter-Łomnicka znalazła się w Kazimierzu z myślą, by tu malować. Być może był to rok 1969, bardziej prawdopodobne, że były to lata następne.
Nie jest też wiadomo, jak często tu bywała. Pamięć o tym zatarła się nawet w rodzinie artystki, tylko spora ilość prac, blisko pięćdziesiąt, wskazuje, że w Kazimierzu musiała malować wielokrotnie. Co sprowadziło ją do Kazimierza? Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta. W 1969 rozpoczęła pracę w Spółdzielni Przemysłu Ludowego i Artystycznego „Starodruk” w Krakowie, organizacyjnie powiązanej z Cepelią. I właśnie udział w corocznych plenerach, urządzanych przez Cepelię w różnych miejscach w Polsce m.in. we Fromborku czy Tatrach, sprawił, że trafiła do Kazimierza, który również był miejscem „cepeliowskich” plenerów. I nie można wykluczyć, że w Kazimierzu znalazła się tylko dzięki temu. Nie chodzi tu o osobiste upodobania Rity Walter-Łomnickiej, bardziej o rodzaj kształtu kulturowego Krakowa i jego życie artystyczne, w jakim dorastała, studiowała i formowała się jako artystka. To dość szczególne zjawisko, ale w Kazimierzu, gdzie przez dziesięciolecia malowało co najmniej parę setek artystów z całej Polski, z trudem można znaleźć pośród nich malarzy z Krakowa.
Pisząc o twórczości Rity Walter-Łomnickiej Stefania Krzysztofowicz-Kozakowska nazwała ją paysage – intime. Tłumaczyć tego nie trzeba, a nazwa ta w pełni oddaje najbardziej widoczną cechę tego malarstwa – jego intymność, a co za tym idzie pierwotność jego odczucia, próbę zapisu ulotnego trwania, zamknięcia chwili w obraz. Kazimierskie akwarele Rity Walter-Łomnickiej w pełni to potwierdzają. Są to niewymuszone, malowane z dużą swobodą, bez żadnych dociążeń wynikających ze zmagania się z formą czy kolorem obrazy, zapis nie tyle samego uchwyconego kształtu rzeczywistości, co świadectwo samotnej, cichej aprobaty, zgody na taki kształt świata jaki odcisnął się w jej spojrzeniu, świadomości. Jest w tym nawiązanie, o czym pisze Stefania Krzysztofowicz-Kozakowska, do myśli Henri Frédérica Anniela z 1887, iż „wszelki krajobraz jest stanem duszy”. Myśl nie nowa i niejednokrotnie potwierdzona dziełem wielu artystów, ale wciąż żywa, gdy znajduje kolejne, niezależne od czasu wcielenie w dzieło. Tak jak jest w dziełach Rity Walter- Łomnickiej.
Intymne w wyrazie akwarele tej artystki są jednocześnie rezultatem prób znalezienia właściwej formy dla ponadczasowego motywu. Ich lekkość i spontaniczność ujęcia jest wyraźnie następstwem usilnego dążenia do zamknięcia motywu w kompozycję właściwą obrazowi, nie naturze. Wspomniano już, że na plenerach Rita Walter-Łomnicka malarstwa uczyła się jakby na nowo. Być może ta nauka rozpoczęła się właśnie w Kazimierzu. Świadczyć o tym mogą jej prace czarno-białe, bardziej rysunki niż obrazy. Jakby znana jej dobrze forma graficzna jeszcze przeważała, tym bardziej, że ich kompozycja ma wszelkie walory dobrej grafiki. Kolor przyszedł jakby później, gdy odważyła się na rezygnację z kreski na rzecz plamy, coraz bardziej swobodnej, coraz bardziej rozmalowanej. Nigdy jednak nie przekroczyła granicy, poza którą rygor kompozycji uległby zatarciu.
Nie wiadomo jak odbierała Kazimierz, jakie wrażenie na niej wywarł, jak go zapamiętała. Powiedzieć o tym mogą jedynie namalowane tu akwarele, a powiedzieć mogą dopiero teraz – nigdy wcześniej nie były pokazywane, odnaleziono je po śmierci artystki w jakiejś szufladzie. Dzięki temu do długiej listy artystów tworzących w Kazimierzu dopisać będzie można jeszcze jedno nazwisko. A twórczość Rity Walter-Łomnickiej raz jeszcze potwierdza, że Kazimierz to nie tylko miejsce, ale także „stan duszy”.
Termin: 06.07-31.08. 2014, ndz.-czw.: godz. 10:00-17:00, pt.-sob.: godz. 10:00-18:00
Miejsce: MUZEUM NADWIŚLAŃSKIE W KAZIMIERZU DOLNYM, oddział Kamienica Celejowska, ul. Senatorska 11/13, Kazimierz Dolny
www.mnkd.pl
ZNAJDŹ NAS