8. Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi » Aktualności http://dwabrzegi.pl 2-10.08.2014 Fri, 05 Dec 2014 13:33:44 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.org/?v=3.9.2 Wyniki plebiscytu publiczności http://dwabrzegi.pl/wyniki-plebiscytu-publicznosci-2014/ http://dwabrzegi.pl/wyniki-plebiscytu-publicznosci-2014/#comments Mon, 11 Aug 2014 23:15:56 +0000 http://dwabrzegi.pl/?p=9029 Poniżej prezentujemy, wraz z punktacją, pierwszą dziesiątkę filmów nagrodzonych w plebiscycie publiczności 8. Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi.

1. Pieśni odkupienia – 4,8       
2. Dzikie historie – 4,66        
3. Sen o Warszawie – 4,61        
4. Bella i Sebastian – 4,58        
5. Lewiatan – 4,51        
6. O krok od sławy – 4,5        
7. Deep Love – 4,4        
8. Kabaret śmierci – 4,38        
9. Metalhead – 4,35        
10. Kapitał ludzki – 4,35

]]>
http://dwabrzegi.pl/wyniki-plebiscytu-publicznosci-2014/feed/ 0
Laureaci Dwóch Brzegów http://dwabrzegi.pl/laureaci-dwoch-brzegow/ http://dwabrzegi.pl/laureaci-dwoch-brzegow/#comments Sat, 09 Aug 2014 16:10:18 +0000 http://dwabrzegi.pl/?p=9012 „Mocna kawa wcale nie jest taka zła” Aleksandra Pietrzaka  to film, który okazał się numerem jeden w Niezależnym Konkursie Filmów Krótkometrażowych. Marian Dziędziel i Wojciech Mecwaldowski mistrzowsko odegrali historię dwóch mężczyzn, którzy są zbyt uparci, aby się pogodzić i powiedzieć sobie, co czują.

II nagrodę zdobył film „Gorzko, gorzko!” Julii Rogowskiej i Magdaleny Załęckiej, III – „Sonda o mężczyznach” Mateusza Głowackiego.

W tym roku filmy oceniało niezależne, 15-osobowe jury – widzowie wyłonieni metodą losowania, niezwiązani z branżą filmową. „Staramy się wybierać filmy niebanalne, dopatrzeć się w nich czegoś wyjątkowego. To między innymi dlatego, są tak różnorodne” – mówi Maryla Jorsz,  menadżer programowy Dwóch Brzegów. Łącznie jurorzy oceniali w tym roku 61 produkcji.

]]>
http://dwabrzegi.pl/laureaci-dwoch-brzegow/feed/ 0
Małe-wielkie kino Pawła Pawlikowskiego http://dwabrzegi.pl/male-wielkie-kino-pawla-pawlikowskiego/ http://dwabrzegi.pl/male-wielkie-kino-pawla-pawlikowskiego/#comments Sat, 09 Aug 2014 15:11:37 +0000 http://dwabrzegi.pl/?p=9006 „Ida” Pawła Pawlikowskiego szturmem zdobyła serca widzów oraz uznanie krytyków na całym świecie. Od wczoraj wiadomo, że film będzie polskim kandydatem do Oscara. O filozofii kina i przesłaniu obrazu reżyser opowiadał w czasie spotkania z publicznością, które odbyło się w wypełnionym po brzegi Kinie pod Srebrną Gwiazdą.

„Ida” to ostatnio najgorętszy tytuł nie tylko w polskim, ale i w światowym kinie. Prowadząca spotkanie Grażyna Torbicka zauważyła, że film Pawła Pawlikowskiego osiągnął lepsze wyniki sprzedaży niż nowa produkcja Jima Jarmuscha „Tylko kochankowie przeżyją” i zbierający entuzjastyczne recenzje „Grand Budapest Hotel” Wesa Andersona. Skąd zatem ten sukces kameralnego, czarno-białego dramatu osadzonego w polskich realiach historycznych,  rzadko rozumianych przez obcokrajowców?

Reżyser, stawiając jednocześnie diagnozę współczesnej kultury masowej, stwierdził, że w czasach nadmiaru informacji i wszechobecnego zgiełku tęsknimy za skromnymi, wyciszonymi opowieściami. Paweł Pawlikowski opowiedział, że idąc niegdyś skrzącą się od kolorowych reklam paryską ulicą, natknął się na surowy plakat promujący „Idę”. Kontrast był wręcz uderzający, a zważywszy na powodzenie filmu w tak odległych od siebie krajach, jak Meksyk, Korea Południowa i Francja można stwierdzić, że „eskapizm od dzisiejszej hałaśliwej cywilizacji konsumpcji” to uniwersalna potrzeba dzisiejszej publiczności.

„W pewnym sensie staram się pozostać amatorem” – wyznał Paweł Pawlikowski. „Moja praca nad filmem nie ma charakteru naukowego, nie siedzę przy biurku nad scenariuszem. Historie, które opowiadam, układają się bardzo powoli. To długi, żmudny proces.” Inspiracji i tematów dostarczają reżyserowi lektury, muzyka, a także codzienne życie. „Każdy kolejny film stanowi odkrycie. Jest podróżą w nieznane” – podsumował swoją filozofię kina Paweł Pawlikowski.

Bartosz Marzec, Głos Dwubrzeża

]]>
http://dwabrzegi.pl/male-wielkie-kino-pawla-pawlikowskiego/feed/ 0
Nie tylko Punk! http://dwabrzegi.pl/nie-tylko-punk/ http://dwabrzegi.pl/nie-tylko-punk/#comments Sat, 09 Aug 2014 14:42:52 +0000 http://dwabrzegi.pl/?p=9000 Korzeniowy Dom Cooltury dla każdego na Dwóch Brzegach to już mocna muzyczna marka. Nie tylko na pierwszy rzut oka. Wszyscy artyści mają wspólny mianownik – oryginalność. Zaczęło się punkrockiem i na punkrocku też się kończy. Oto Jacek Bieleński i Marynarze Łodzi supportowani przez Latające Pięści.

Jacek Bieleński to prawdziwa ikona undregrandu. Pisał teksty dla artystów takich jak Antoni Gralak, Włodek Kiniorski, Maryla Rodowicz, Justyna Steczkowska  i Wojciech Waglewski. Mówi się o nim: „polski muzyczny odpowiednik Toma Waitsa I Charlesa Bukowskiego“. To żywa łódzka legenda, postać wyrazista i nieszablonowa. Współzałożyciel zespołu Plastic Bag.

Połączenia miasta Łodzi z muzyką morską? Marynarze Łodzi to kolejny projekt Bielasa. Jednak szanty to…to nie są! Punkowe granie nadal dominuje! Na koncertach muzycy pozwalają sobie na dużą dozę improwizacji. Sami wspominają, że często nie wiedzą, jak zakończy się dany utwór albo jaka będzie następna piosenka.

Natomiast Latające Pięści najlepiej mówią o sobie sami: „Naszym językiem – atomowa wibracja basu. Naszym wyznaniem wiary – eksplozja rytmu. Naszą twarzą – nasze słowa. Jesteśmy Latające Pięści.” Brak gitary? Basowe solówki? Wegetarianin wykrzykujący kapitalistyczny hymn? Sprawdza się tu i forma, i treść.

Dzisiejszy koncert – godz. 20:00 w Przystanku Korzeniowa.

Bogna Sayna, Głos Dwubrzeża

]]>
http://dwabrzegi.pl/nie-tylko-punk/feed/ 0
Koń wewnątrz człowieka http://dwabrzegi.pl/kon-wewnatrz-czlowieka/ http://dwabrzegi.pl/kon-wewnatrz-czlowieka/#comments Sat, 09 Aug 2014 14:31:35 +0000 http://dwabrzegi.pl/?p=8992 O islandzkim żywiole przyrody, pracy z ludzkimi i końskimi aktorami oraz dzikiej naturze człowieka z „Głosem Dwubrzeża” rozmawia Benedikt Erlingsson, reżyser filmu „O koniach i ludziach”.

„Głos Dwubrzeża”: W kapeluszu wygląda Pan niemal jak kowboj. Czy Pańska więź z końmi jest tak silna, jak u bohaterów „O koniach i ludziach”?

Benedikt Erlingsson: Jak nordycki kowboj! Tak, na koniach jeżdżę od dzieciństwa, co nie jest wielką rzeczą w Islandii. To typowy islandzki sport. Moi europejscy przyjaciele dziwią się, gdy o tym słyszą. Mówią, że na kontynencie posiadanie koni jest drogie, że to coś co pasuje do arystokraty, a miejsce w stajni jest droższe niż wynajem mieszkania. Zresztą jazda konno jest bardzo popularna wśród islandzkich aktorów, dbających o tężyznę fizyczną. Moją pasją było podróżowanie po kraju z moimi końmi. Chciałem zrobić debiutancki film o czymś, co dobrze znam.

Wciąż ma Pan konie?

Pięć. Prawdę mówiąc, mógłbym Ci jednego sprzedać. Mam dla Ciebie dobrego konia, jeśli byś chciał!

A aktorzy? Każdy miał doświadczenie w pracy z końmi?

To była jedna z zasad castingu. Musiałem wybrać aktorów, którzy znają się na koniach, ale to nie takie trudne w Islandii.

Podobno nie mieli lekko?

Mieliśmy weterynarza na planie, braliśmy za konie odpowiedzialność i chcieliśmy, żeby wszystko odbywało się z poszanowaniem ich zdrowia. Ale zapomnieliśmy o tym, żeby mieć ludzkiego doktora (śmiech). Mieliśmy szczęście – aktorzy to prawdziwi bohaterzy tego filmu, należą im się brawa, nie było na planie żadnych dublerów.

Na przykład w scenie, w której bohaterka sama prowadzi sześć koni w jednym rzędzie.

Właściwie to siedem!  Na Islandii trenujemy konie, żeby jechały z nami, w podróż bierzemy ze sobą 2-3 wierzchowce. Z siedmioma może być trudniej, ale da się to zrobić, zwłaszcza pod presją w jakiej znajduje się bohaterka. To piękna scena – aktorka jest w niej jak bogini.

Czy praca na planie z końmi była trudnym doświadczeniem?

Trzeba nimi troszkę manipulować i przede wszystkim dużo o nich wiedzieć. Filmowcy, którzy zarzekają się, że nie potrafią pracować z dziećmi albo ze zwierzętami, nie są na to przygotowani. Ja jestem koniarzem, tak jak wielu ludzi w mojej ekipie. Z końmi jest trochę podobnie jak z ludzkimi aktorami. Aktorom też trzeba dać marchewkę – powiedzieć coś miłego, docenić, sprawić, żeby chcieli z tobą pracować. Musisz stworzyć dobre warunki do gry – da zwierząt i ludzi.

Więź między ludźmi i końmi jest widoczna już w islandzkim tytule  „Hross i Oss”.

To dosłownie oznacza: „Koń wewnątrz człowieka”.

Taka dzikość w sercu?

Też. W Islandii można nazwać osobę koniem. W języku potocznym koń określa kogoś trochę brutalnego, wulgarnego, prostego.

W filmie ludzie bywają z zachowania bardziej podobni do koni, a konie bardziej do ludzi.

Tak, konie cierpią. Można nawet powiedzieć, że film jest o maltretowaniu koni. Nadużywamy natury dla naszych korzyści. Ale mogę cię zapewnić, że żaden koń nie ucierpiał podczas kręcenia zdjęć. Zresztą, nie bylibyśmy w stanie zrobić koniom krzywdy – konie są dla nas jak dzieci.

O relacji ludzi ze zwierzętami nie opowiada Pan w poważny, typowy np. dla westernu sposób, ale z czarnym humorem.

To pasowało do kontekstu. Nawet jeśli opowiadam dramatyczne i smutne historie, muszę robić to w sposób, który mnie rozbawi. To mój styl opowiadania historii.

W „O koniach i ludziach” każdy obserwuje każdego. Islandczycy nie cenią wysoko własnej prywatności?

Oddaleni od siebie ludzie, żyjący na dużych przestrzeniach, zaczynają się sobą interesować i nawzajem śledzić. Ludzie są zwierzętami społecznymi. Ale jeśli ich stłoczysz w dużym mieście np. takim jak w Warszawa, zaczynają się izolować, pragną prywatności, zrywają  więzi. To paradoks ludzkiej natury.

Surowy islandzki klimat kontra zdobycze cywilizacji. Mamy przewagę nad przyrodą?

Ludzie są częścią natury. Ich brutalność jest częścią jej brutalności. Jesteśmy jak wielokolorowe kwiaty z wolą przetrwania. Ale istnieje przepaść między naszą nagością zwierząt i narzędziami, których używamy – samochodami,  odblaskowymi kamizelkami itd. Technika daje nam złudzenie bezpieczeństwa.

Rozmawiał: Krystian Buczek, Głos Dwubrzeża

]]>
http://dwabrzegi.pl/kon-wewnatrz-czlowieka/feed/ 0